Rozdział 8
[...] - Jeżeli ja cię nie mogę mieć, to nikt cię nie będzie miał! - po czym rzucił się na mnie.
Zaczęłam głośno krzyczeć i wołać pomocy. Jednak było już zbyt późno, wszyscy spali. Szarpałam się z nim, jednak był o wiele silniejszy...
Nagle złapał mnie za szyję i przydusił, brakowało mi powietrza, wiedziałam, że długo już nie wytrzymam. Zamknęłam przerażona oczy, czułam jak nogi się pode mną uginają. Bałam się... Nagle przestałam czuć cokolwiek. Otworzyłam oczy i ujrzałam nieprzytomnego, Jamesa, za którym z zakrwawioną ręką, stał mój wybawiciel - Dylan. Zapłakana rzuciłam mu się na zakrwawioną szyję i nagle straciłam przytomność.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ocknęłam się na kanapie w dużym pokoju. Na podłodze były ślady krwi, które prowadziły do łazienki. Strasznie się przestraszyłam, jednak musiałam to sprawdzić. Wzięłam patelnię i poszłam do zakrwawionej ubikacji. Zobaczyłam tam jednak Dylana opatrującego swoje rany. Spojrzał na mnie i kontynuował to co robił.
- Oo, już wstałaś. - powiedział.
- Ile byłam nieprzytomna?
- 2 dni...
- Ile?! - zapytałam zaskoczona.
- 10 minut. - powiedział posyłając mi lekki uśmiech.
- Co się stało.
- No cóż... Gdy byłem już prawie w domu, usłyszałem wołanie o pomoc dochodzące z twojego podwórka, szybko przybiegłem sprawdzić co się dzieję, a gdy zobaczyłem Jamesa, który próbował cię skrzywdzić, wprowadziłem w życie nasz plan B, tyle, że zadziałałem ręką a nie głową. - zaśmiał się, pokazując rękę.
- Chodź do salonu, ja przyniosę bandaże i opatrzę ci te skaleczenia. - powiedziałam z troską.
Usiedliśmy razem na kanapie i zgasiliśmy światło, żeby nie zwrócić uwagi Jamesa, który w każdej chwili mógł się ocknąć i wparować do domu, zaczęliśmy rozmowę.
- Ajjjććć! - wyszeptał, gdy zaczęłam odkażać ranę.
- Słuchaj, bardzo, bardzo Cię przepraszam. To wszystko moja wina. Powinnam Cię posłuchać i wcale tam nie jechać. Przeze mnie masz tylko same problemy.
- Słuchaj, bardzo, bardzo Cię przepraszam. To wszystko moja wina. Powinnam Cię posłuchać i wcale tam nie jechać. Przeze mnie masz tylko same problemy.
- Przestań, wreszcie nie jest tu nudno. - uśmiechnął się.
- Jak mogłabym ci się odwdzięczyć?
- W sumie to niczego nie potrzebuję, ważne, że ty jesteś bezpieczna. - Powiedział i spojrzał mi prosto w oczy.
Patrzyliśmy się tak na siebie przez dobrą minutę. Było ciemno, jedynie lampka była zapalona i rzucała światło na jego pełną uroku twarz. Moje serce biło coraz szybciej. Oboje milczeliśmy i powoli się do siebie zbliżaliśmy. Był już tak blisko mnie, że czułam jego oddech. Nie chciałam czekać, aż on zrobi pierwszy krok, więc odważyłam się i pocałowałam go. Lekko muskaliśmy się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje zaś owinęły się mu na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie...
Nagle do pokoju weszła Babcia!!! Zdębiała na nasz widok. Szybko się opamiętaliśmy, lecz byliśmy bardzo skrępowani.
- Yyy.. to ja już może pójdę.. - powiedział speszony.
- Tak, to dobry pomysł. - odpowiedziała stanowczym głosem, otwierając mu drzwi.
A ja w tym czasie szybko czmychnęłam do pokoju by nie musieć tłumaczyć się z krępującej sytuacji. Moje szczęście było nie do opisania, od dawna marzyłam o tej chwili. W końcu będziemy z Dylanem więcej niż tylko przyjaciółmi... Do pokoju weszła blada jak ściana babcia, miała bardzo smutny wyraz twarzy, wyglądała jak by stało się coś strasznego.
- Co się dzieje babciu? - zapytałam zmartwiona.
- Chodzi o ciebie i Dylana.
- A tamto....Yyyy, no wieszzz.. To było... Taki impuls...yyyy no nie wiem co powiedzieć.
- Nie musisz mi się tłumaczyć, ale musisz wiedzieć jedną ważną rzecz....
...Dylan ma dziewczynę o.O
Nagle do pokoju weszła Babcia!!! Zdębiała na nasz widok. Szybko się opamiętaliśmy, lecz byliśmy bardzo skrępowani.
- Yyy.. to ja już może pójdę.. - powiedział speszony.
- Tak, to dobry pomysł. - odpowiedziała stanowczym głosem, otwierając mu drzwi.
A ja w tym czasie szybko czmychnęłam do pokoju by nie musieć tłumaczyć się z krępującej sytuacji. Moje szczęście było nie do opisania, od dawna marzyłam o tej chwili. W końcu będziemy z Dylanem więcej niż tylko przyjaciółmi... Do pokoju weszła blada jak ściana babcia, miała bardzo smutny wyraz twarzy, wyglądała jak by stało się coś strasznego.
- Co się dzieje babciu? - zapytałam zmartwiona.
- Chodzi o ciebie i Dylana.
- A tamto....Yyyy, no wieszzz.. To było... Taki impuls...yyyy no nie wiem co powiedzieć.
- Nie musisz mi się tłumaczyć, ale musisz wiedzieć jedną ważną rzecz....
...Dylan ma dziewczynę o.O