Kolejnyyy :D !!!!
ROZDZIAŁ 13
5 dni później...
Od czasu pogodzenia się z Dylanem znowu było jak dawniej. Spotykaliśmy się, wygłupialiśmy i spędzaliśmy świetnie czas. Jednak spotkania nie były "sam na sam", gdyż bałam się bliższego kontaktu. Była z nami Meggie i przyjaciele Dylana, z którymi się zakumplowałam. Rozmawialiśmy właśnie o imprezie, którą chcieliśmy zorganizować na plaży, byli na nią zaproszeni wszyscy z miasteczka. Razem z Meggie zajęłyśmy się dekoracjami. Chciałyśmy pójść w motywy hawajskie. Jeździłyśmy po sklepach w poszukiwaniu różnych fajnych strojów i gadżetów. Gdy już wszystko zebrałyśmy, zabrałyśmy się do roboty. Impreza miała rozpocząć się o 8p.m, więc miałyśmy tylko 8h. Cała plaża otoczona była pięknymi, kolorowymi światełkami i kwiatami. Załatwiłyśmy nawet dmuchaną palmę! Przy wejściu można było nabywać lei ze sztucznych kwiatów. Na samym środku był wielki parkiet i stanowisko DJ'a, a po bokach małe stoliki z przekąskami i napojami. Wszystko wyglądało cuudownie i magicznie. Byliśmy z siebie dumni, bo odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Nadszedł czas imprezy, goście zaczynali się schodzić. Przez cały dzień nie widziałam nigdzie Dylana, miałam nadzieję, że przyjdzie na imprezę. To dziwne, że nigdzie go nie było. Zanim impreza zaczęła się na dobre, szybko poszłyśmy z Meggie przebrać w nasze super hawajskie stroje. Meggie zaprosiła chłopaka, poznanego na koloniach i zobaczywszy go szybko się zmyła. Zostałam sama, więc uznałam, że poszukam Dylana. Ze strony ulicy zobaczyłam jak kłoci się ze swoją babcią. Po chwili odszedł od starszej kobiety, a ja podeszłam do niego zapytać co się stało.
- Hej, coś się stało? - spytałam z troską.
- Co? Nie, nic.. Wszystko jest w porządku. - odpowiedział.
- Na peewno? - dociekałam się.
- Tak, tak...
- Będziesz dzisiaj na imprezie?
- Oczywiście, będzie superancko, tylko przedtem załatwię kilka spraw. - Pożegnał się i odszedł.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Było już coraz ciemniej, a Dylana wciąż nie było. Spędzałam wspólnie czas z moimi nowymi kolegami, gdy nagle przyszedł. Ucieszyłam się, jednak po chwili zobaczyłam, że chwyta za rękę jakąś blondynkę. Szyli w moją stronę. To na pewno była Ashley. Blondwłosa czarownica, znaczy była ładna, ale była z Dylanem...Wyglądała jak modelka... wysoka, szczupła, wysportowana - IDEAŁ. Miała czerwoną sukienkę i wszyscy się na nią patrzyli. Poczułam się strasznie, ale musiałam pozostać twarda. Podeszli i Dylan powiedział.
- Hei, poznajcie się. To jest właśnie Ashley.
Dziewczyna podała mi rękę, jakby z lekką odrazą. Najwyraźniej nie była szczęśliwa, że mnie widzi, z resztą ze wzajemnością.
- Cześć, jestem Nathalie. - przedstawiłam się. - Miło cię poznać. - gorszego kłamstwa nie mogłam jej powiedzieć..
- Tak, wiem kim jesteś.
- Fajnie, ja jakoś o Tobie wcześniej nie słyszałam. - powiedziałam śmiejąc się do Dylana.
Zrobiło się dziwnie, więc po prostu odeszłam. Siedziałam sama przy stole i patrzyłam jak tańczą i się obściskują. Poczułam się zazdrosna. Przecież ja powinnam tam stać!!! Chciałam się odegrać i sprawić, by Dylan poczuł się tak samo. Jednak to nie było w moim stylu, więc postanowiłam sobie dodać odwagi, sięgając po coraz to więcej kubków ponczu. Na szczęście moja babcia zmyła się wcześniej, więc nie widziała mnie w stanie, w którym byłam... Meggie próbowała mnie powstrzymywać od upijania się coraz bardziej, jednak jej się nie udało. A potem zrobiłam coś czego się straszliwie wstydzę i wolę o tym nie mówić.
Jeeejjjjjkuuuuuuuu... Co ona zrobiła? Co Dylan powiedział o niej tej Ashley? Czy Ashley na pewno jest jego dziewczyną? O co kłócił się z babcią? Tyle pytan, żadnych odpowiedzi... przynajmniej na razie :D
OdpowiedzUsuń*O* Bosz...ja nie rozumiem jak można mieć tyle talentu?!
OdpowiedzUsuńFak... zajebisty rozdział :D
Genialneeee...piszcie następny!!! Nie mogę się doczekać chociaż chyba się domyślam co mogła zrobić Nat.... :D kiedy dodacie kontynuacje??? odpiszcie prosz <3
OdpowiedzUsuń